palac kultury polska wspolnota polakow w gornej austrii
palac kultury polska wspolnota polakow w gornej austrii
linz wspolnota polakow w gornej austrii

Gry w kręgle – 21 luty 2009

Gry w kręgle – 21 luty 2009

Nareszcie obok mnie pojawił się kolega Prezes i tubalnym głosem zapytał – tak oczywiście od niechcenia – czy nie napisałbym coś o dzisiejszej imprezie. Czyli o KRĘGLACH.

Zdziwiło mnie to, czyżby Prezesa opuściły tłumy pań redaktorek, może za sprawą: grypy rozlewającej wokoło swoje macki, może fali urlopów lub unfali cielesnych, może z innych przyczyn? W końcu odnalazł mnie i teraz cynicznie chce wykorzystać? Skoro jednak czas MIŁOŚCI nam nastał, więc może uda mi się choć trochę napisać o KRĘGLACH – czyli o mojej nowej pasji.

W czasach kiedy w Krakowie panował kolega KRAK, kiedy jako uczeń i student uprawiałem sporty, a głównie łamałem wiosła, byłem amatorem sportów wyczynowych. Po przyjeździe do Linzu zaniedbałem czysty szlachetny sport i zająłem się biegiem za nadjeżdżającymi tramwajami. A sport zacząłem traktować jako rozrywkę czysto teoretyczną, czyli śledzeniem zmagań zawodowców dzięki audycjom telewizyjnym.

Dałem się w końcu namówić na KRĘGLE. Już od początku wiedziałem, że na tych bliskich spotkaniach ze „sportem siłowym”się nie skończy.

Najpierw wprowadzaliśmy się w nastrój uczestniczeniem w Mistrzostwach Świata w skokach narciarskich. Był to niezły doping i przyzwoita rozgrzewka. Ludzi się nawaliło tyle, że zwątpiłem w możliwość spokojnej gry. Zapisano mnie jednak do kolejki. Pierwszy raz w życiu chwyciłem się za kulę. Była tak ciężka, że ledwo co upuściłbym ją na podłogę. Dopiero instynkt samozachowawczy obronił mnie przed atakiem na własne stopy. Gdybym ją tak upuścił….?!

Już w połowie gry na sali zrobiło się tak gorąco, że gracze: zaczęli pozbywać się odzieży, twarze poczerwieniały, przybyło gestykulacji, rosły emocje. Skończyła się pierwsza runda i do finałowego konkursu wybrano najlepszych z najlepszych. Grający zamienili się w aktywnych zawodowców, nawet mnie udzielił się nastrój prawdziwych zawodów i pragnienie walki o zwycięstwo.

Ze zdumieniem spoglądałem na moją małżonkę, która także pierwszy raz walczyła z kręglami. Tak się to jej spodobało, że bez szemrania zafundowała mi małe piwo.

Zawody ukończyła na zaszczytnym 9 miejscu i zapowiedziała, że jako białogłowa będzie się na najbliższym „spotkaniu kobiet” domagać włączenia do spotkań na stale gry w KRĘGLE.

Tak oto spełniła się biblijna przepowiednia, że „Ostatni mogą być pierwszymi”.

Czekaliśmy na rwące bóle w rękach, jakieś oznaki długotrwałego przemęczenia nóg, rąk, krzyża, bóli stawów, artretyzmów i reumatyzmów – a tu nazajutrz nic takiego się nie stało.

Zapewniamy, że jesteśmy zdrowi. Polecamy ten rodzaj sportu wszystkim rodakom. Tym bardziej że za trzy godziny świetnej zabawy zapłaciliśmy po 2,50 E.

Po raz pierwszy znalazłem doskonały SPORT do uprawiania w każdym wieku. Emocjonujący od początku do końca gry, bezpłciowy, dla każdej wagi, bezagresyjny, od pięciu lat (był taki zawodnik) po sto dwadzieścia.

Wyniki naszych zawodów były następujące:

I miejsce kolega Andrzej z Kirchdorfu, 2 miejsce kolega Marek z Kirchdorfu, 3 miejsce Paweł z Linzu, 4 miejsce Dominik z Linzu i 5 miejsce autor artykułu – autentyczny amator, trzymający pierwszy raz bile (kule) w ręku a 6 kol. Nina.

Namawiam wszystkich na ten rodzaj sportowej rywalizacji. Pozostałym życzę miłej drzemki w domowych fotelach.

Opisał rzecz całą mgr Andrzej Zipper 21.02.2009

PRZEGLĄD ZDJĘĆ

cookie

Informujemy, że przez korzystanie ze strony internetowej, bez zmian ustawień przeglądarki, wyrażasz zgodę na politykę prywatności i zapisywanie plików cookies, które pozwalają na sprawne działanie naszej strony internetowej.