palac kultury polska wspolnota polakow w gornej austrii
palac kultury polska wspolnota polakow w gornej austrii
linz wspolnota polakow w gornej austrii

Wycieczka do Paryża

Wycieczka do Paryża

10-14 czerwiec 2009

W 80 GODZIN DOOKOŁA PARYŻA i ŚWIATA POLONII GÓRNEJ AUSTRII

Coś niebywałego! Coś niesłychanego w dotychczasowych praktykach i działaniach instytucji polonijnych! Otóż Wspólnota Polaków w Górnej Austrii zręcznymi posunięciami prezesa WPwGA Julka GABORKA i jego żony Ani, jego konceptami, pracując dosłownie głową i rękoma, a przede wszystkim sercem i oddaniem sprawie, zainspirował kilkaset osób wśród tamtejszej Polonii do rzeczy dużych, takich, jakich nie mógłby się poszczycić do tej pory żaden inny ośrodek polonijny w Austrii.

Julka GABORKA i jego dobrego ducha, żonę Anię – możnaby śmiało zaliczyć do grona inspiratorów, kreatorów oraz animatorów życia polonijnego na terenie Górnej Austrii. Myślę, że w ten oto sposób manifestują oni oboje swoje zaangażowanie w integrowaniu Polonii na terenach z dala od wielkich aglomeracji miejskich, gdzie łatwiej o kontakt. Jako ostatni, wspaniały przykład tej działalności podam wyprawę autokarową do Paryża w dniach od 10 do 14 czerwca br.

Dzięki wysiłkom Julka dobremu planowi podróży autokarowej, naszpikowanego ciekawostkami pokonaliśmy wypełnioną atrakcjami, czasami przygodami wynikającymi z problemów poza naszą kontrolą, wyścigiem z czasem i innymi czynnikami ‘vis maior’. A jak powszechnie wiadomo – na siłę wyższą – rady nie ma. W sumie nasz kilkudniowy program pokonaliśmy brawurowo – a co najważniejsze, na czas bez opóźnień i zdarzeń drogowych, a nade wszystko przy pomocy serca i niemalże syzyfowych wysiłków, pp. Gaborków.

W Paryżu był naszym wspaniałym przewodnikiem, zresztą po uszy zakochanym w tym mieście, znany ongiś polski reżyser, aktor i scenarzysta Mariusz Wirwicki, dziś sławiącym Paryż i Francję (typowo polski frankofon). Sądzę, że Mariusz, również jako półzawodowy przewodnik po Paryżu, przedłożył pracę z umiłowanym Paryżem w ‘dosyć ubogiej torbie’ nad meandry świata artystycznego w kraju… Nigdy w życiu, gdyby nie jego zaślepiona miłość do Paryża nie dowiedzielibyśmy się o wielu, nieraz fascynujących, nieraz zagadkowych zakrętach historii tego miasta.

Dzięki dobrej organizacji i skoordynowanemu planowi, długim nogom przewodnika wypełniliśmy program długodystansowego chodu i już możemy uważać się za duchowych zwycięzców ‘chodów’ podczas tegorocznej Olimpiady Polonijnej w Toruniu. Raz jeszcze poniektórzy przypomnieli sobie pięknie odrestaurowane i odświeżone cuda tego wspaniałego miasta, dla przykładu wymienię: Louvre, Łuk Tryumfalny, Pałac Inwalidów czy Montmartre lub Katedrę Notre Dame, ‘ Wrota do Raju’ i inne cuda tego miasta najwyższej kultury i historii Europejskiej, wplatających się w naszą (istniejącą jeszcze do dziś – jak długo?) Cywilizację Łacińską. Tu muszę wpleść małą dygresję naukową, właśnie w tym miejscu – mimo ‘średniej nieuprzejmości cywilizacji pozaeuropejskiej’, cały trud utrzymania romaństwa europejskiego (łacińskiego) biorą właśnie na swe barki historia, kultura i architektura paryska. Chodzi mi o oto, ze wszystkie zawody związane z usługami dla turystów, dla przykładu kelner, recepcjonista, posługacz, dama klozetowa (wyszło bardzo demokratycznie) są obsługiwane przez mniejszości narodowe niefrancuskie, ale francuskojęzyczne, co nieco psuje obraz miasta i jego mieszkańców. Przy okazji dziękuję uczestnikom za (zupełnie nieuzasadnione) pochwały za francuszczyznę niżej podpisanego.

Gdyby istniała Nagroda Nobla dla wspaniałych, bezpiecznych i roztropnych kierowców, tę przyznałbym obu naszym wspaniałym kierowcom: Waldkowi i Jackowi. Ze szczerym żalem, tej nie przyznałbym pp. Sobolewskim za zasługi na polu ‘maintenance’u’ autobusu wycieczkowego. Na przyszłość proponowałbym bardziej sprawny coach, nieco młodszy wiekiem, z klimatyzacją, nowymi oponami itd. Itd… Mankament ten pp. Sobolewskich, pokryli wiedzą i umiejętnościami nasi kierowcy.

Dziękuję najserdeczniej pp. GABORKOM w imieniu grupy, wykonanie morza roboty i opiekę nad nami, pasażerami grupy do Paryża.

Serdecznie pozdrawiam, również w imieniu mojej żony Bożeny wszystkich ze WPwGA. Do następnego razu…

Andrew BENIGER

pisarz, dziennikarz polonijny

Wiedeń, dnia 16 czerwca 2009

 

PRZEGLĄD ZDJĘĆ

PRZEGLĄD ZDJĘĆ

cookie

Informujemy, że przez korzystanie ze strony internetowej, bez zmian ustawień przeglądarki, wyrażasz zgodę na politykę prywatności i zapisywanie plików cookies, które pozwalają na sprawne działanie naszej strony internetowej.